[Uwaga! Nie czytaj, jeżeli jesteś głodny, albo zostało Ci dużo czasu do obiadu, bo będziesz głodny]
Gotowanie w akademiku to nie lada wyzwanie. Kuchnia, w której ledwo mieszczą się dwie osoby, kuchenka z dwoma palnikami (z czego jeżeli korzysta się z jednego, to na drugi nic się nie zmieści), mała lodóweczka i wszystko to (przynajmniej w moim przypadku) dzielone na cztery osoby. Na całe szczęście jest Študentska Prehrana (Študentski Boni) - system posiłków dla studentów.

O co chodzi? W Słowenii studenci mogą korzystać z wielu udogodnień i zniżek. Jednym z nich jest właśnie system posiłków dla studentów. W skrócie wygląda to tak, że tutejszy rząd finansuje nam (studentom) połowę kosztów jakie wydamy na obiad w restauracji. Oczywiście nie dowolnego obiadu i nie w dowolnej restauracji. Aby restauracja mogła wziąć udział w programie musi przygotować specjalne menu z zestawami dla studentów. Każdy zestaw musi zawierać danie główne, odpowiednią porcję warzyw, a często też i zupę lub deser. Restauracje akceptujące bony są rozsiane po całej Słowenii, ale ich główne skupiska są oczywiście w największych miastach z uczelniami (Lublana i Maribor).
 |
| Mapa Lublany z zaznaczonymi lokalami akceptującymi studenckie bony. |
Każdy student dostaje co miesiąc pewną liczbę kuponów. Konkretniej tyle ile jest dni roboczych w danym miesiącu. Codziennie można wykorzystać maksymalnie dwa kupony, z tym że odstęp pomiędzy wykorzystaniem pierwszego i drugiego musi wynosić co najmniej cztery godziny. Kupony można "trzymać" w dwojaki sposób - na dedykowanej do tego karcie magnetycznej (która kosztuje 15€) lub na słoweńskim numerze telefonu. Wyjeżdżającym na Erasmusa do Słoewnii spieszę z wyjaśnieniem, że każdy student zza granicy otrzymuje darmową kartę SIM z numerem, który jest ważny dwa miesiące, potem można doładować za 5€ aby wydłużyć ważność numeru o 90dni, czyli jest to tańsze rozwiązanie od dedykowanej karty.
Przy płaceniu za posiłek wystarczy powiedzieć, że chce się skorzystać z bonów. Kelner/ekspedient poda nam specjalny terminal. Jeżeli mamy kartę, wystarczy ją przyłożyć, jeżeli bony mamy na telefonie, trzeba zadzwonić pod numer 1808 i położyć telefon na terminalu. Nie jestem pewien jak zostało to rozwiązane, ale mój informatyczny zmysł mówi mi, że procedura uwierzytelnienia odbywa się poprzez ultradźwięki. Kiedy połączymy się z 1808, automatycznie "rozmówca" nadaje sygnał ultradźwiękowy (którego nie słyszy człowiek, ale maszyna już może) przenoszący dane użytkownika, terminal odczytuje sygnał i zatwierdza posiadanie bonu, a my możemy cieszyć się jedzeniem za pół darmo!
Poniżej dorzucam kilka zdjęć posiłków jakie można dostać w różnych restauracjach oraz ile za nie trzeba zapłacić (resztę funduje rząd). Dodam jeszcze tylko, że zawsze do posiłku dostawałem też zupę, ale na zdjęciu może jej nie być, bo często zjadałem ją zanim dostałem danie główne (bo na nie trzeba zwykle trochę poczekać).
 |
| 2,70€. Burger + rosół, sałatka, napój/woda, fryty i sos. Ten burger jest wielkości mojej głowy D: |
 |
| Tak, tutejszy rząd dopłaca nawet do jedzenia w "Maku". 2,07€. Wybrana kanapka/wrap/nuggetsy + sałatka z wybranym sosem, woda, frytki, ciastko (lub inny deser) i jabłko. |
 |
| 2,60€. Pizza + bar sałatkowy, zupa (to był rosół) i jabłko. |
 |
| 2,80€. Kurczak nadziewany serem i ziołami + opiekane ziemniaki, sosy, sałatka, buła (taka do jedzenia z sosami - trochę jak w Sphinx, tylko znacznie, znacznie większa), zupa i jabłko. |
 |
| 2,70€. Burito + talarki, sałatka, napój i zupa. |
 |
| 2,60€. Wielgachny kotlet z kurczaka + frytki, zupa, bar sałatkowy, woda i jabłko. |
 |
| 3,70€. Panierowany ser + zupa grzybowa, frytki, sos tatarski, bar sałatkowy, woda i wyśmienite ciasto na deser. |
 |
| A dzisiaj zaszalałem. 3,87€. Zupa miso + 4 dowolnie wybrane kawałki sushi z rybą/krewetką/rakiem, 4 dowolnie wybrane kawałki sushi wegetariańskie, woda i jabłko. |
Komentarze
Prześlij komentarz