Šmarna gora

Wczoraj ESN zorganizował nam wycieczkę na najwyższy szczyt w Lublanie - Šmarna górę (czyt. szmarna). Znajduje się ona na obrzeżach Lublany, po jej północnej stronie. Dojechaliśmy tam autobusem (numery 1 i 8) spod prawie samego centrum.

Tu warta wspomnienia jest owa przejażdżka tymże środkiem komunikacji. W Lublanie autobusy generalnie nie są przystosowane do przewożenia bardzo dużych grup ludzi. Nas było łącznie 60-70 osób + codzienni pasażerowie, co spowodowało spory ścisk w autobusie. Na tyle spory, że jedne z drzwi nie chciały się zamknąć. Nie wyglądało to jednak jak w Warszawie, gdzie drzwi nie zamykają się dopiero wtedy, kiedy ktoś dosłownie w nich stoi. Tutaj drzwi nie chciały się zamknąć, bo ktoś stał metr od nich. W rezultacie, na każdym przystanku nasi opiekunowie z ESNu musieli odbezpieczać drzwi pokrętłem awaryjnym, zamykać drzwi ręcznie, przekręcić pokrętło z powrotem i dopiero mogliśmy ruszyć. Kolejny przystanek za 200 metrów...


Z problemami, ale jednak dojechaliśmy i rozpoczęła się wspinaczka. Szlak na szczyt wcale nie jest trudny, ani bardzo długi. Bywałem już na znacznie trudniejszych do przejścia. Ten jednak sprawił, że mało nie wyzionąłem tam ducha, ponieważ nasi opiekunowie z ESN narzucili nam takie tępo, że na górę nie wchodziliśmy, a wbiegaliśmy. Na szczęście w końcu udało się dotrzeć na szczyt. Zmordowani, zmęczeni, spoceni, ale zadowoleni.







Na szczycie, oprócz ładnych widoków, znajduje się mała restauracja i zabytkowy kościół. Jednak czego by tam nie było - góra to góra, a chodzenie po górach, to jest to co tygryski (prosiaczki w moim przypadku) lubią najbardziej.

Komentarze