Gorzej być nie mogło

W końcu nadeszło moje ulubione święto w roku - Tłusty Czwartek! Dzień, w którym mogę objadać się do woli słodkościami, tłustymi przekąskami i całym niezdrowym jedzeniem, na które normalnie trzeba uważać.

Właśnie z tego powodu z samego rana, zaraz po śniadaniu, wyruszyłem na poszukiwanie pączków i innych słodkości. Niestety, szybko okazało się to bardzo, bardzo problematyczne... Wszystko bowiem było zamknięte. Sklepy, supermarkety, stragany na bazarze, poczta, restauracje, dwudziestoczterogodzinna apteka, nawet kurczę BANKOMAT o__o. Zamknięte wszyściutko, poza sklepami z pamiątkami w centrum, bo tam było mnóstwo turystów...

O co chodzi? Niefortunnie moje ulubione święto (które również obchodzone jest w Słowenii, w podobny sposób jak w Polsce) zbiegło się z innym świętem - Prešeren Day. Prešeren (czyt. Preszeren) to miejscowy poeta epoki romantyzmu. Jest Słoweńskim odpowiednikiem Mickiewicza. Jest uważany za prekursora całej sztuki słoweńskiej, pisał po słoweńsku - co podobno za jego czasów nie było popularne, dzięki czemu szybko pojawił się na ustach wszystkich Słoweńców i ci nie zapomnieli o swojej kulturze i dziedzictwie. No Mickiewicz jak się patrzy.

Obecnie w każdą rocznicę jego śmierci (8 lutego) obchodzony jest właśnie Prešeren Day, który jest świętem słoweńskiej kultury i szeroko pojętej sztuki. Jest to święto narodowe, dlatego właśnie wszystko jest pozamykane... Na placu w centrum miasta, obok potrójnego mostu, widziałem tłum ludzi zgromadzony dookoła niedużej sceny, na której miejscowe paszczaki czytały poezję romantycznego poety. Najzabawniejszy wydał mi się miejscowy grajek uliczny, który nic sobie z tego nie robiąc stał zaraz obok i grał na syntezatorze marszczonym (tzw. kaloryfer, lub po prostu akordeon) swoje ulubione melodyjki, zagłuszając przy tym znane twarze recytujące poezję. Chciałbym umieć "mieć wywalone" na niektóre sprawy, tak jak ten facet.

No cóż, i wyszło na to, że znów cierpię z powodu jakiegoś romantycznego poety, który uganiał się za czternastolatkami mając czterdziestkę na karku. Tym razem na szczęście nie musiałem analizować jego wierszy, a jedynie nie zjadłem przez niego pączka. Ale i tak jestem zły.

Ehhh, pączka zjem sobie jutro, a tych, którzy chcieliby dowiedzieć się nieco więcej o święcie i poecie odsyłam tutaj.

Komentarze